środa, 26 marca 2014

Od czego się zaczęło!
Zaczęło się od tego , że oprócz miłej wiadomości u lekarza że jestem w ciąży usłyszałam również
"Z tego pewnie nic nie będzie ponieważ nad jajeczkiem umiejscowiony jest krwiak więc daję Pani przekaz do szpitala na usunięcie prawdopodobnie." I to prawdopodobnie skłoniło mnie żeby odwiedzić jeszcze jednego lekarza. I usłyszałam "Pani Justyno ratujemy tą ciążę? Bo już nie z takich opresji wychodziłem!" . No i uratowaliśmy Fasolkę ! Krwiak po pewnym czasie się wchłonął i urodził się mój Synek! Po niecałym miesiącu okazało się że ma kręcz i wzmożone napięcie mięśniowe. No i zaczęła się walka o to żeby nie musiał być operowany i żeby mięśnie rozluźnić. Zaczęły się stymulacje metodą Voity, ćwiczenia, kąpiele. Do tego jeszcze doszła alergia wziewna i pokarmowa. Udało nam się wygrać z kręczem do tego stopnia że na wizycie u specjalisty w dziedzinie kręczów, Pan który nie wiedział że mój Syn miał kręcz nie chciał mi uwieżyć. Doszłam do takiej wprawy że stymulację Voity po pewnym czasie robiłam bez płaczu dziecka . Jednak początki były trudne, wszyscy wychodzili z pokoju ponieważ nie mogli słuchać jak Maleństwo płaczę a ja wraz z nim.
Po pótora roku ćwiczeń i rehabilitacji powiedziano mi że jest ok że mój Syn jest zdrowy i przestaliśmy ćwiczyć. Z perspektywy czasu widzę , że to był błąd. A może było ok a wróciło wszystko po czasie? Nie wiem. Wiem jedno powiecie co tam napięcie mięśniowe to tylko człowiek będzie bardziej sztywny.
Nic bardziej mylnego u nas doszło jeszcze nadwrażliwość dotykowa, słuchowa i na różne bodźce.
I tak pozostałości ciągną się do tej pory. Udało nam się opanować nadwrażliwość słuchową.
Jednak nadwrażliwość dotykowa przerodziła się we wrażliwość psychiczną i Syn jest bardziej wrażliwy niż inne dzieci, widzi więcej np. Mamo dlaczego ta Pani tak dziwnie na mnie spojrzała.
Cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz